Zapraszam do lektury wywiadu, który został zamieszczony na BLOGU portalu talent.pl. i ubogacony zdjęciami moich prac.
Kawą malowane... Mariusz Gosławski opowiada o swojej twórczości.
Początki
Talent.pl: Jak zaczęła się Twoja droga twórcza? Wiedziałeś, że chcesz 'być artystą'?
M.Gosławski Malowałem odkąd pamiętam. Później szkoła
podstawowa i kółko plastyczne, liceum plastyczne w Zduńskiej Woli,
studia itd. W wieku 13 lat wziąłem pierwszy raz udział w przeglądzie
twórczości dzieci i młodzieży w Przedborzu, gdzie dostałem wyróżnienie. I
od tego czasu zaczęła się moja przygoda ze sztuką. Za tym poszły
kolejne wydarzenia: konkursy, przeglądy i wystawy. Nie miałem jeszcze
18 lat a już miałem pierwszą wystawę indywidualną. Po skończeniu studiów
zdecydowałem, że będę artystą.
Talent.pl: Skończyłeś
liceum plastyczne, czy nie chciałeś później rozwijać swojego talentu na
jakiejś uczelni artystycznej? Jesteś bardziej samoukiem czy nauka w
liceum dała Tobie podstawy warsztatu?
M.Gosławski: Liceum Plastyczne w Zduńskiej Woli, które
skończyłem wspominam bardzo dobrze, a szczególnie mojego nauczyciela od
malarstwa p. Franciszka Kubiaka. Był wymagający, szczególnie było to
dostrzegalne na zajęciach z liternictwa ale i na malarstwie potrafił
poprawiać prace długopisem. Do dziś pamiętam jego słowa, że artysta
powinien umieć malować wszystko, wszystkim i na wszystkim. Na każdej
wystawie go wspominam, bo wiele mnie nauczył. W liceum zaczęła się moja
przygoda z akwarelami i plenerowe malowanie. Polubiłem tą techniką i
malowanie w plenerze. Inne techniki poznawałem w trakcie zajęć czy też
własnych poszukiwań. Jednak akwarela stała się priorytetem.
Po skończeniu liceum miałem inne plany. Nie chciałem iść na ASP.
Wybrałem seminarium duchowne w Częstochowie. Tak, chciałem zostać
księdzem. Na szczęście nim nie zostałem. Nie odnalazłem się w tym
środowisku. Odszedłem na ostatnim roku kończąc studia z dyplomem
Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Od tego czasu zająłem sie
tylko sztuką. W 2007 roku wyjechałem do Wrocławia malować i wtedy, z
braku pieniędzy na farby, pojawiła się kawa, którą zacząłem malować
swoje prace. Później przyszedł czas na sztukę japońską. Dziś stosuję
różne techniki i wciąż poszukuję.
Proces twórczy
Talent.pl: Twoja
twórczość jest bardzo różnorodna, zarówno pod względem technik jak i
tematów. Oprócz twórczości plastycznej masz na swoim koncie kilka
tomików poetyckich. Taka wszechstronność to wynik Twojej fascynacji
światem, ciekawości poznawczej czy może przypadek?
M.Gosławski: Faktycznie, rozbieżność technik i tematów
u mnie jest dość duża, choć mam swoje ulubione tematy. Oprócz tej
stricte plastycznej, jest jeszcze rękodzieło (wcześniej robiłem serwetki
na szydełku), fotografia i właśnie wiersze. Wiersz zacząłem pisać będąc
w seminarium. Dużo nauki i napięty program dnia nie pozwalał na
malowanie (choć kilka prac malarskich wtedy też powstało i była to
głównie tematyka sakralna), więc jedyną opcją było spisywanie tego
wszystkiego, co siedziało w głowie w formie wierszy. I tak już pojawiły
sie 4 tomiki wierszy. Zbieram materiał na kolejny. A wiersze piszę
dalej.
W przypadki nie wierzę. Wszystko wydarza sie po coś. Ta wszechstronność
jest zapewne efektem i otwartości na otaczającą rzeczywistość, i
ciekawością i poszukiwaniami czegoś nowego. Nie chcę zatrzymywać się
tylko na jednej technice czy temacie. Każda forma wyrazu artystycznego
coś wnosi, rozwija i przynosi wymierne efekty.
Talent.pl: Czy któraś z
tych form wyrazu jest Tobie bliższa i pełniej przekazuje Twoje emocje,
uczucia? W której z nich czujesz się najlepiej?
M.Gosławski: Trudno mi
jednoznacznie powiedzieć, w której dziedzinie odnajduję się najlepiej.
Lubię akwarele za lekkość i świeży kolor, lubię prace kawowe za
wyjątkowy klimat, prace w stylu japońskim pomagają się uspokoić i
zrelaksować. Ale emocje chyba najbardziej widać w moich wierszach. To
forma, która najlepiej oddaje to, co we mnie czasem siedzi. Otaczającą
rzeczywistość łatwiej jest mi oddać malując obraz, emocje – zawieram w
słowach.
Talent.pl: W
swoich pracach przejawiasz zainteresowanie architekturą, jest to częsty
temat Twoich prac, ale także inspirujesz się kulturą japońską. Skąd
takie zainteresowanie właśnie Japonią?
M.Gosławski: Architektura jest moim ulubionym tematem.
Lubię gotyk, monumentalne katedry, stare dworki i pałace, drewniane
kościołki, choć nie specjalnie mnie interesuje architektura współczesna.
Pamiętam, że zdawałem na architekturę na Politechnice Krakowskiej, i
nawet się dostałem, ale plany okazały się inne. Jednak tematyka
pozostała. Ostatnio dużo maluję Wrocławia. Pokochałem to miasto, chętnie
do niego wracam a szczególnie ulubiony motyw do malowania to Most
Zakochanych (Tumski) na Ostrowie Tumskim. Magiczne miejsce, z klimatem i
dające pozytywną energię. Ale i inne miasta mają ciekawe miejsca:
Kraków, Warszawa. Jeśli tylko mam możliwość gdzieś pojechać i w plenerze
malować to chętnie to robię.
Zainteresowanie kulturą japońska pojawiło sie jakieś 20 lat temu.
Wszystko zaczęło się od filmów z Brusem Lee i wschodnich sztuk walk,
które uwielbiałem oglądać będąc w podstawówce. Później przyszły filmy
Akiro Kurosawy i „Shogun” Jamesa Clavell`sa. Ten ostatni bardzo mnie
wciągnął. Pojawiały się pierwsze prace origami (nieśmiertelne żurawie).
Nie sposób pominąć tradycyjnej japońskiej muzyki, pełnej wdzięku i
klimatu. Był też czas na drzewka bonsai, ikebanę i japońskie ogrody.
Twórczość van Gogha, którą poznałem w liceum i którą uwielbiam,
zaprowadziła mnie do zainteresowania się tradycyjnym malarstwem Kraju
Kwitnącej Wiśni. Za malarstwem przyszła kaligrafia i buddyzm zen ze
swoim minimalizmem. Na kamienne ogrody zen mogę patrzeć i patrzeć…
Malarstwo i kaligrafia japońska dalej mnie fascynuje, rozwija manualnie i
duchowo, pozwala zapomnieć u „jutrze” a być „tu i teraz”, oddać się
medytacji i zastanowieniu nad rzeczywistością wybiegającą poza ludzki
umysł.
Talent.pl: Jedna
z Twoich technik twórczych wciąż zaskakuje - chodzi oczywiście o
malowanie kawą. W Twoich pracach często widać też akwarelę czy to
właśnie od niej zaczęły się próby malowania kawą, akwarela oraz
malowanie kawą wydają się być podobne? Jesteś prekursorem tej techniki,
czy ktoś Cię do tego zainspirował?
M.Gosławski: Prace kawowe pojawiły się w 2007 roku.
Jak wcześniej wspominałem tuż po studiach wyjechałem do Wrocławia. I
pewnego razu brakło pieniędzy na farby. I tak pojawiła się kawa. Nigdy
wcześniej nie słyszałem o malowaniu kawą, nie czytałem, nie wiedziałem
czy ktoś sie posługuje kawą do tworzenia obrazów. Zresztą sam kawy nie
piję, więc nawet nie znałem tego „medium”. Pomógł mi deszcz, który
“namalował” pierwszą pracę na kartce pomalowanej kawą. Pierwsze prace
kawowe zacząłem wstawiać do galerii internetowych. A później były
kolejne i kolejne i tak obrazy malowane kawą zaczęły trafiać do coraz to
większej liczby odbiorców nie tylko w Polsce ale i za granicą. W 2009
roku pojawił się artykuł w którym wśród 6 osób malujących kawą na świcie
znalazłem się jako jedyny Polak. To duże wyróżnienie. Dziś jestem
kojarzony z tą techniką jako najbardziej znany artysta malujący kawą w
Polsce. Jestem zapraszany, żeby zrobić wystawę, poprowadzić warsztaty,
pokazać, jak się maluje kawą. Kiedy otwieram kolejne kawowe wystawy
czasem w prezencie zamiast kwiatów dostanę słoik kawy. Nieraz palarnie
kawy czy kawiarnie robią mi takie prezenty. To miłe, bo mam wówczas czym
malować kolejne prace. Swoja droga wiele osób chce mieć moje kawowe
prace w swoich kolekcjach. Dziś są już na całym świecie, a zamówienia na
kolejne wciąż napływają.
Akwarele zawsze uwielbiałem. I faktycznie malowanie kawą jest do niej
podobne. Jednak są także różnice techniczne w posługiwaniu sie kawą.
Początkowo malowałem jednym rodzajem kawy. Z czasem poznawałem inne
kawy, sposoby parzenia, przygotowywania, patrzyłem na kolor. Obecnie
maluję kawą już 7 lat, i wiem jak z niej korzystać, aby uzyskać
odpowiedni efekt.
Talent.pl: Prace
kawą malowane mają swój charakterystyczny nastrój - który zyskują
poprzez kolor kawy - wyglądają jak stare szkice. A może też pachną...?
Czy przy wyborze tej niezwykłej techniki chodziło właśnie o takie
połączenie koloru ze smakiem i nastrojem?
M.Gosławski: Prace kawowe mają specyficzny klimat.
Podobne są do starych fotografii. Dlatego ta technika bardzo dobrze
sprawdza się przy wcześniej wspomnianych tematach architektonicznych.
Choć i portrety, pejzaże czy kwiaty też mają swój urok.
Wiele osób widząc mnie jak maluję kawą w plenerze też pyta czy te prace
pachną. Nie wiem, nie mam aż takiego węchu. Podobno pachną. A
przynajmniej te, świeżo po namalowaniu.
Pierwszym argumentem za nową techniką był tani produkt. Na farby mnie
nie było stać a kawa była tańsza. Polubiłem ją za jej miodowy kolor. A
za tym poszedł specyficzny nastrój powstałych prac.
Talent.pl: Jak wygląda
u Ciebie proces twórczy? Potrzebujesz skupienia odosobnienia inspiracji
żeby malować ? Może część Twoich prac powstaje w głowie a później
przelewasz je na papier? A może wystarczy natura, która staje się
pretekstem do uwiecznienia na papierze jej piękna?
M.Gosławski: Proces twórczy bywa różny w zależności
co, gdzie i jaką techniką sie posługuję chcąc coś stworzyć. Mówiąc o
technikach malarskich – tych tradycyjnych jak i kawie to natura jest dla
mnie motywem przewodnim. Piękny widok, stara kamienica, polna droga,
łąka pełna kwiatów, droga w lesie, owoce w koszyku - motyw, który ma to
coś, zachwyci mnie i wówczas w głowie pojawia się obraz a stąd już
prosta droga do przeniesienia go na papier czy płótno.
Inaczej wygląda powstawanie prac w stylu japońskim. To sztuka bardziej
duchowa. Nastawiona na wyciszenie, medytację, harmonię, spokój.
Ważniejszy jest tutaj sam proces twórczy niż efekt końcowy, choć i on
jest ważny. Moja „japońszczyzna” czasem powstaje szybko. Zazwyczaj nie
mam w głowie gotowej pracy. Zasiadam z pędzlem nad pusta kartką papieru,
chwila ciszy, skupienia i praca powstaje w trakcje malowania. Efekt
końcowy znam dopiero jak postawię ostatnią kropkę.
A poezja to ulotność chwili, zmiana nastroju, zastana sytuacja, spotkana osoba, pojawia się zlepek słów i powstaje wiersz.
Talent.pl: Lubisz pracować w plenerze?
M.Gosławski: Uwielbiam. Zaraził mnie do tego
impresjonizm, który bardzo lubię. Ulotność chwili, zmienność światła,
różne kolory cienia i bogactwo jakie daje obcowanie z naturą inspiruje
mnie do powstania kolejnych prac. Malowanie w plenerze to także rozmowy z
napotkanymi ludźmi. Nie przeszkadza mi to, że ktoś zza pleców patrzy
jak maluję. Przyzwyczaiłem sie do tego i jest to bardzo miłe, że mam
zainteresowanie tym, co robię. Chętnie jeżdżę na plenery, te
indywidualne jak i zorganizowane jeśli tylko pozwalają mi fundusze. W
plenerze mogą malować cały rok, czy to lato czy zima.
O pasji i pracy
Talent.pl: Czy tworzenie jest Twoim sposobem na życie? A może łączysz swoją twórczość artystyczną z jeszcze inną pracą zawodową?
M.Gosławski: Wybrałem drogę artysty. To trudny kawałek
chleba. Czasem się śmieję, że żyję z ulicy, ale czasem tak bywa.
Niestety nie mam stałej pracy, a tu gdzie mieszkam nie mam możliwości
aby się dalej rozwijać, pokazywać swoje prace, mieć odbiorców tego, co
robię. Dlatego jeśli mam możliwość gdzieś wyjechać, pokazać swoje prace,
poprowadzić jakieś zajęcia, poprowadzić wykład czy choćby usiąść na
rynku, coś namalować i sprzedać to bardzo chętnie z tego korzystam. Tak
spędziłem ostatnie wakacje siedząc całymi dniami na wrocławskim rynku i
malując kawą. Pojawiają się też zamówienia, jestem zapraszany na różne
imprezy kulturalne. Czasem ktoś zaprosi na obiad lub da na buty : ) .
Tak, żyję tylko z własnej twórczości. Bywa ciężko, ale nie narzekam.
Wiem, że czas zmienia nie tylko nas samych, innych ludzi, ale i sytuacje
w jakich się znajdujemy. Dziś cieszę się z tego co mam tu i teraz, a co
będzie jutro – czas pokaże.
Talent.pl: Prowadzisz
warsztaty, zajęcia, często wystawiasz swoje prace. Skąd w Tobie tyle
energii i chęci do działania? Czy wystawianie swoich prac sprawia Tobie
przyjemność, jest pretekstem do dzielenia się z innymi swoją
twórczością?
M.Gosławski: W tym roku obchodzę niewielki jubileusz –
20 lat pracy twórczej (udokumentowanej). Przez ten czas bardzo dużo się
wydarzyło. Osiemdziesiąt wystaw indywidualnych, blisko sto trzydzieści
wystaw zbiorowych zarówno ogólnopolskich jak i międzynarodowych, prawie
trzysta inicjatyw kulturalnych, a do tego liczne konkursy, warsztaty,
zajęcia, pokazy. Lubię pokazywać to co maluję, zamiast chować to do
szuflady. Lubię dzielić się swoją twórczością z innymi, a jeśli ktoś
potrafi to zauważyć i docenić to jest to bardzo miłe i mobilizuje do
dalszej pracy. Do wielu rzeczy musiałem sam dochodzić, zdobywać
warsztat, wiedzę i umiejętności, które wypracowałem ciężką pracą.
Wielogodzinne wizyty w muzeach, a galeriach sztuki, na licznych
wystawach dziś przynoszą efekty. Chętnie dzielę się z innymi tym, co sam
zdobyłem i się nauczyłem. Lubię być wśród ludzi, lubię pomagać, lubię
jak coś się dzieje. Im więcej się dzieje, im częściej gdzieś bywam to
tym bardziej mnie nakręca, żeby robić jeszcze więcej i jeszcze lepiej.
Skąd u mnie tyle energii? Hm… Lubię to, co robię, a dzielenie się
swoją pasją z innymi sprawia mi dużo radości i satysfakcji. To miłe,
kiedy na twarzy drugiego człowieka zobaczy się uśmiech i zadowolenie. A
uśmiech wiele zmienia.
Talent.pl: Czujesz
się (chociaż w jakimś stopniu o ile można w ogóle o sobie tak
powiedzieć) artystą spełnionym czy nadal szukasz swojej drogi twórczej?
Wiesz, że jesteś na właściwej drodze?
M.Gosławski: Wciąż się rozwijam i poszukuję. Mimo, że
mam już pewne filary swojej twórczości, to jednak nie poprzestaję na
tym. Nie chcę stać w miejscu. Sądzę, że jeszcze wiele jest przede mną
różnych przedsięwzięć i możliwości. Wiem, że droga, którą wybrałem jest
tą właściwą. Nią chce iść dalej. Spełniam się w tym co robię. A chcę
robić za każdym razem jeszcze lepiej. Stawiam sobie nowe cele. Mam
marzenia, które zaczynają się spełniać. Chcę być szczęśliwym artystą i
robić to co lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz